Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

sobota, 31 marca 2012


Wiosna ,wiosna a za oknem pada śnieg.Tak,tak to nie żart,właśnie zobaczyłam za oknem okropny widok-śnieg! Brrr....mało tego że prawie cały dzień  pada deszcz z gradem to jeszcze na dokładkę śnieg.Zimno jest na dworze co jest strasznie denerwujące bo człowiek czeka na weekend  aby móc wyjść na spacerek,posiedzieć na ławeczce,powygrzewać się w promieniach słońca a tuuuu....??Początek dnia nie był taki najgorszy,wyszłam z młodym do parku aby sobie pobiegał.Oczywiście byliśmy na polance i rzucaliśmy piłeczkę.Miniowski świetnie przynosił piłeczkę aż nie mogłam się na dziwić że to mój pies! :)W parku prawie nikogo nie było bo wszystko jeszcze było mokre od porannego deszczu.Mnie to nie przeszkadzało,Miniowi zresztą też On cieszył się swoją piłeczką:))Gdy go nic nie rozprasza potrafi być naprawdę posłuszny,ale jak tylko pojawi się człowiek albo bodaj pies na horyzoncie to od razu się zaciekawia i patrzy aż mu się nie znudzi.Nagle pojawia się baba z owczarkiem niemieckim(na smyczy  uff..) i woła bym zapięła psa.W sumie nie wiem czemu miałam zapinać Minia na smycz skoro On na owczarka nawet nie szczeknął ani nie warknął.Zajmował się swoja piłeczką i był grzeczny.Baba tylko przeszła przez polankę i sobie poszła....hmmm....bez sensu i po to miałam zapinać Minia.Niektórzy ludzie to potrafią siać histerię.Do domku wróciliśmy przed deszczem,tak nam się udało:))
Po południu znów wyszłam z młodym do parku,miałam ochotę na dłuższy spacerek jednak nie było nam to dane.Jak tylko weszłam do parku musiałam się kryć pod drzewami przed deszczem..Czekałam chwilę  bo być może zaraz przestanie ale niestety nie było nam to dane.Szybko więc wróciliśmy do domku aby odczekać te ulewę.Gdy tylko przestało to znów wyszliśmy,pochodziliśmy trochę ale znów się rozpadało i trzeba było zmykać.Trzeciej próby wyjścia już nie podjęłam ,miałam dość  i Miniek chyba też:)Poza tym zrobiło się zimno i wolałam nie ryzykować przeziębienia Minia.
Tutaj chowamy się przed deszczykiem:)

               Mój upapraniec:)


 Lubię gołębie,zwłaszcza synogarlice,ale nie wiem co to za jeden?Przyznam że pierwszy raz zobaczyłam takiego gołąbka właśnie tutaj w Warszawie.Na pewno nie jest to księżycówka czyli po naszemu cukrówka.Gołąbek jest bardzo płochy i dużo większy od pozostałych gołębi....może ktoś wie co to za ptaszyna? :)

czwartek, 29 marca 2012


Jejku z tą pogoda można zwariować,wczoraj człowiek cieszył się ciepłem i słońcem a dziś trząsł się z zimna i uciekał przed deszczem.Nawet Miniowi się nie chciało wyściubiać nosa z domku.Gdy się trochę uspokoiło,namówiłam go jednak do spaceru.Nie zabrałam z sobą ani jednej zabawki więc Miniowski musiał pocieszyć się patyczkami.Zresztą jemu taki patyczek w zupełności wystarczył.Zaczepiał mnie abym go goniła,więc pohasaliśmy trochę po polance.Aportować ta glizda nie chciała więc sobie darowałam.Miniowski coś ostatnio mi się za bardzo rozpuścił z tym słuchaniem mnie,buntował się dziś niemożliwie.Nie byliśmy długo bo pogoda co chwilę się zmieniała,wiało jednak niesamowicie więc zwialiśmy do domu.
Pod wieczór spotkaliśmy się w parku z Baronkiem,Musimy wykorzystywać ostatni czas z tym łobuzem bo niebawem już nie będzie tak blisko  Nas.Chłopaki jak zwykle cieszyli się sobą nawzajem.Co tu więcej dodać,dzień tak sobie minął,może jutro będzie ciekawsze.

środa, 28 marca 2012


Dziś można było powiedzieć że mamy wiosnę:) Dzień nie zaczął się najlepiej bo od rana było pochmurnie i zimno.Po południu jednak się rozpogodziło i było cudnie.W parku nie było zbyt wiele psów do zabawy.Najpierw Miniek spotkał Yorka z którym kiedyś się bawił.York tym razem był jakiś zakręcony,cały czas próbował wymusić na Miniu poddaństwo.Zamiast się bawić wykłócał się z parówką o to kto jest tu ważniejszy i silniejszy.Myślałam że Miniek jakoś się odgryzie bo nie łatwo się poddaje innym psom a ten Glut kładł się  do góry brzuchem....coś takiego ,York pokonał mojego siłacza:))Później spotkaliśmy Bajkę ale psiaki niespecjalnie sobą się zajmowały,każdy wolał swoje zabawki i Panie:)Naprawdę było bardzo przyjemnie,aż Miniek z zachwytu kładł się na trawce i tarmosił radośnie.Za niedługo ta słomiana trawka będzie zielona i soczysta,wtedy to dopiero będzie zabawa....
A to już są prace wykopaliskowe.....

 
 Trzeba spojrzeć co się dzieje na horyzoncie:)
                Ciąg dalszy.......
 Trzeba mieć też czas na małe czułości...
 Bystra dziewczynka :D nadajesz się na moją żonę ;p;p;p
 
 Resztę zrobię sam:))))

 No dobra mała muszę pędzić do domu :*

wtorek, 27 marca 2012


Ostatnie dni nam mijały na spacerkach,dziś również.Minio poganiał trochę za piłeczką na polance a potem spotkał Ramona.Ramon to słodki Buldożek ale w ganianego to On na pewno się bawić nie będzie.Minio był nieco zawiedziony bo próbował go zachęcić do Berka z patyczkiem ale Ramon jak to Ramon tylko stał i dumał :)Jak już polanka nam się znudziła ,ruszyliśmy dalej  "zwiedzać" parczek.I tak o sobie spotkaliśmy Astrę z swoim Pańciostwem na spacerku.Miniowski miał więc radochę bo Astra lubi biegać.Psiaki ganiali się chcąc odebrać sobie nawzajem patyczek.Raz miał Minio patyk potem Astra .Za chwilę do zabawy dołączyły dwa przesłodkie szczeniaczki.Jedna to sunia drugi chłopak.Były rozkoszne i ciekawskie.Ganiali się poszczekując radośnie:)Na taki widok można patrzeć godzinami :))

Dziś ma urodziny nasz kochany Baronek!Wszystkiego najlepszego łobuziaku!



poniedziałek, 26 marca 2012


Minio towarzyszył dziś Baronkowi w przychodni weterynaryjnej.Ciocia Ania zafundowała Baronkowi serwis full wypas na wiosnę czyli takie coś jak obcinanie pazurków,kontrola uszów,krople przeciw kleszczom i inne psie sprawy:)Minio był bardzo ciekawy co tam się dzieje za drzwiami gabinetu w którym jest Baronek,też chciał wejść ale nie można było.Czekał więc grzecznie na kolegę w poczekalni.Przychodnia sprawia miłe wrażenie,jest czysta i zadbana  a nie taka badziewna jak ta na Senatorskiej.Może i My będziemy korzystać z jej usług,zobaczymy.Na razie dowiedziałam się ile kosztuje tam zabieg kastracji,troszkę dużo ale przynajmniej człowiek ma pewność ,że pies jest pod dobrą opieką.Doktorzy są mili ,zwłaszcza ten u którego był Baronek ;p też takiego chcemy hiihihi:)



niedziela, 25 marca 2012

Nasz poranny spacerek..W około widać coraz więcej oznak wiosny,pomalutku na drzewach zazieleniają się małe pączki liści,za niedługo będą już duże i zielone:)Jak widać na załączonym obrazku,Minio nie daje mi pospać,uwielbia mnie budzić jak tylko zobaczy słoneczko w szybie:)
Uwielbiam wierzby są takie piękne.Nie mogę się doczekać aż będą w pełni zielone :D 
Nasze parkowe kaczuchy wygrzewające się w promieniach słońca.


 
 Śpię sobie zmęczony.....
Śniadanko:) Pani dała mi ogonek wieprzowy,pyszotka:)))

Wygląda jakby pochłaniał wielkiego szczura ;p;p

Popołudniowy spacerek....................i sesja z piłeczką :)

 







sobota, 24 marca 2012


Ta sobota nie była taka ciepła jaką sobie wyobrażałam.Ciągle wiał chłodny wiatr mimo iż słoneczko świeciło cały dzień.Mam jednak nadzieję że z upływem dni będzie coraz cieplej i cieplej:)Minio zerwał mnie znów o 6 rano,ten chłopak mnie wykończy.Ubrałam się więc i poszliśmy do parczku.Polanka jak zwykle była nasza,Minio uwielbia ganiać za piłeczką i gdy nie ma wokoło nikogo ładnie aportuje.Jak tylko się ktoś pojawi to od razu się dekoncentruje i zapomina co miał zrobić.Oczywiście przybiega radośnie do mnie po nagrodę ale bez piłeczki.Najbardziej denerwuje mnie to ,że o tej porze do parku wychodzą ludzie z tymi swoimi wielkimi psami,zwłaszcza z owczarkami.Myślą że cały park należy wtedy do nich i psy latają luzem.Miniowski nie lubi owczarków więc muszę mieć oczy dookoła  głowy.Gdy mam przy sobie piłeczkę mogę go nią za interesować i wtedy do psów nie podbiega,pilnuje swojej piłeczki by mu żaden jej nie wziął. :D  Poza tym Miniek rozgląda mi się ciągle za Fadem,biedulek wygląda go wszędzie.Wiem że bardzo go polubił,musi jednak umieć bawić się z panią a nie tylko z psem(jestem zazdrosna ) :p Aaaa..zapomniałabym.Spotkaliśmy też Milkę i Gucia -rozbójnika.Była też ta czarna Lola i jej szary  towarzysz-nie wiem jak ma na imię.Lola ma cieczkę więc Gucio i Minio zwariowali.Tylko Milka miała głowę na karku.Gucio tak się rozpędził w tych zalotach że aż naskoczył znów na Minia.To była chwila,trochę na siebie powarczeli,po siłowali się,Miniek raz zapisnął i koniec walki.Nie było to groźne,ale Gucio jest od parówki silniejszy.Okazało się ,że Gucio jest po niedawnej kastracji i że teraz tylko czekać na zmiany.Jak na razie hormony jeszcze buzują w jego organizmie dlatego to spięcie.Dziewczyna płaciła za Gucia 120 zł czyli jeszcze nie tak drogo.Pańcia Gucia czeka najbardziej na to  że Gucio straci te swoją agresję i dominacje w stosunku do innych psów.W sumie chyba każdy tutaj na to czeka bo Gucio jest znany z swojej zaborczości. Ja oczywiście nadal się zastanawiam nad tym zabiegiem i tak sobie myślę że jeśli się na niego zdecyduje to chyba będę musiała go zrobić w tajemnicy przed Dareckim.Darek ma do tego inne podejście niż Ja,nie podoba mu się ten pomysł.Od razu zaczyna mi ględzić o tym .że jego pies nie będzie jakimś eunuchem czy obojnakiem.Kurczeee przecież nie o to tu chodzi,nie wytną mu przecież....no wiecie tylko jajka ;p nadal będzie facetem tylko bez kulek ;p;p Dlatego o zabiegu z nim nie ma co rozmawiać.....ehh.....faceci.



 



Skoro pogoda była jeszcze w miarę ładna to wybrałam się pod wieczór,tzn.tak o 16-ej do parku.Scenariusz jak zawsze,piłeczka,patyczki,sznureczek,zwiedzanie okolicy.Dotarliśmy na polankę i tam Minio znalazł towarzysza do zabawy.Widać było .że to młody psiak bo miał szczeniackie zagrywki.Mimo iż był większy to pozwoliłam im na zabawę.Psina była jednak nieco nieostrożna i niedelikatna więc musiałam ją lekko opanowywać żeby Miniowi nie zrobiła krzywdy.Dziwiło mnie jednak to .że gdy udzielałam jej reprymendy nikt się tym nie interesował.Przecież właściciel nie lubi gdy się jego psu coś nakazuje bądź odpycha.No nic, psy bawiły się dalej a Ja robiłam za anioła stróża.Widziałam że Minio z czasem już ma dość tych szaleństw więc chciałam już iść ale patrzę że nikogo na ławkach nie ma.Ludzie co siedzieli znikli a Ja zostałam z Miniem i tym psem na polance sama."Co jest?"myślę.Gdzie właściciel???Wystraszyłam się że psina będzie się teraz błąkać sama,jeszcze się jej coś złego przytrafi.Na szczęście miała na obroży adresatkę a w niej adres.Posiadać adresatkę to jeszcze nic nie znaczy,czasami psy nie maja z niej żadnej informacji.Ona miała,adres ,telefon i imię psa.Była to Zosia a adres to Senatorska 40 czyli dość blisko parku..Zadzwonić nie mogłam bo moja bateria jak zwykle mnie zawiodła.Wzięłam więc ją na smycz od Minia i poszliśmy pod podany adres.Modliłam się tylko aby Minio mi gdzieś nie zwiał bo szedł luzem.Niestety pod tym adresem nikt nie odbierał domofonu.dzwoniłam i dzwoniłam.Zrobiło się już lekko ciemno ,postanowiłam zawołać Dara który został w domku.Gdy Daro się pojawił to ulżyło mi ,że nie będę z tym sama.Dzwoniliśmy z jego komórki pod telefon właściciela ale nikt nie odbierał.Pozostało nam nagranie wiadomości i czekanie aż się ktoś odezwie.Robiło się coraz ciemniej i zimniej,więc zaprowadziliśmy Minia do domku by nie marzł a z psina poszliśmy znowu pod podany adres.Ciągle nikt nie odbierał domofonu,już myśleliśmy że nie ma takiego mieszkania tam więc kręciliśmy się dookoła budynku czy aby nie ma jakiegoś osobnego wejścia.Wejścia były dwa ale to mieszkanie musiało być w tym jednym budynku,tyle się dowiedzieliśmy.Czekaliśmy prawie godzinę z nią gdy nagle podchodzi jakaś babka i woła Zosia.Z początku myślałam, że to jakaś sąsiadka co zna psa ale okazało się że to właścicielka.Pies nie okazał zbytniej radości na widok tej właścicielki.Dopiero wróciła z pracy ,syn jednak dzwonił do niej z informacja że pies zaginął ojcu w parku.Mąż ponoć go szuka i znaleźć nie może..Ulżyło mi że w końcu pies trafił do domu.Już pal licho ten stracony  czas,ważne że pies był na swoim a nie w schronisku bo przecież mógł tak skończyć.Pani nam miło podziękowała i wróciliśmy do domu z czystym sumieniem.Szkoda że nie zrobiłam żadnego zdjęcia ale wtedy jakoś o tym nie myślałam.Wiem jednak że znałam tego psa wcześniej bo kiedyś Miniek się z nią bawił jak  była jeszcze mniejszym szczeniakiem.Byłam pewna że to ten pies i że na pewno tu mieszka.Psina była naprawdę ładna,taka podobna do Border Collie tylko cały czarny.Strasznie jednak nie posłuszna,nie reagowała na nic,ani na imię ani na komendy a na smyczy to już w ogóle chodzić nie umiała.Nie wiem  jak można tak zaniedbać psa w wychowaniu.Jak widać...można.Minio był lekko zawiedziony ,że nie wróciliśmy z koleżanką do domku bo miałby z kim się bawić:))

To są te zdjęcia co zrobiłam kiedyś jak Minio był jeszcze szczeniakiem.Jest tu właśnie z ową Zosią o wiele mniejsza niż dziś .Jest teraz tez bujniej owłosiona:))