Cóż tu napisać?Codzienna monotonia,tak to można ująć najprościej :( Dobija mnie ta jesień,minia też.Brak spacerów,słońca daje się we znaki.Wszystkiego się odechciewa...Mino zabrał się za obskubywanie swojego gnata,widzę że bardziej pasuje mu taka lekko podśmierdnięta kość niż świeża :))Potem znów pomęczył Lusię,trochę mnie ,Pana i tak czas leci.Zmuszona dziś byłam podskoczyć do sklepu po kilka saszetek dla psa,kupiłam mu saszetki Pedigree dla Juniora.Nie jestem za tym by mój pies takie coś jadł ale niestety mięsny dziś zamknięty więc cóż zrobić.Wczoraj za mało kupiłam mu mięska i tak wyszło .Mówi się trudno i żyje się dalej.Minio nie zgłaszał sprzeciwu co do takiego jedzenia bo bardzo smakuje mu ta galaretka :))
Moja szalona parówka.
Gdy wyszliśmy na wieczorny spacerek koło naszej fontanny to spotkaliśmy Stefi.Minio cieszył się jak dziecko że może z nią pobrykać.Nie wiedziałam jednak czy mu na taką zabawę z nią pozwolić bo przecież Stefka ostatnio ciągle była chora.Jej pani jednak powiedziała że była z nią znowu u weterynarza więc pozwoliłam małemu trochę z nią poszaleć.Po pewnym czasie dołączył do zabawy nasz znajomy mopsik Baron. Ta kluseczka jest przesłodka,zawsze z Miniem tworzą komiczną parę do zabawy :)) Super że psiaki mogły się wybawić po takim dłuższym czasie przebywania w domku.Dzięki temu Miniek weselszy wrócił do domu:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz