Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

sobota, 5 listopada 2011

Jak ten szybko płynie ,już listopad a niedawno zaczynał się wrzesień,ehhh....może i dobrze bo do wiosny coraz bliżej :D  Jeszcze nie wiem gdzie wylądujemy z Miniem na wiosnę ale i tak się jej doczekać nie możemy.Jak narazie trzeba się cieszyć kolorową jesienią i tym że deszcz tak rzadko  pada.Minio ma się dobrze,choroba chyba już minęła na dobre ale z spacerami nadal uważamy.Omijamy też ulubioną koleżankę Minia  od której ,tak podejrzewam Gluś się zaraził.Miniek jest z tego powodu wielce niezadowolony ale co ma biedactwo zrobić.....Pańcia rozgląda się za zimowym ubrankiem dla swojego łobuza.Dziś byłam na Hali Mirowskiej w zoologikach.Mało wyboru,ale coś na pewno by się dało z tego wybrać.Chciałabym coś kolorowego a nie tylko w jednostajnym kolorze ale to co oglądałam było dla niego za małe :/ wrrr...Może za tydzień pójdziemy już coś kupić bo zima chyba coraz bliżej,poranne spacery i te nocne są już dość zimne.Ostatnio założyłam Miniowi szelki które miesiąc temu kupiliśmy,chciałam sprawdzić czy może już moja paróweczka się trochę rozrosła by je nosić.Niestety szelki nadal za luźne i wiszą dalej  nie ruszane.Może lepiej je komuś odsprzedać,ale komu??Jeszcze poczekamy z miesiąc może dwa i wtedy się zobaczy :))Kupiłam Minie dziś surowego gnata cielęcego do obgryzania,za interesowanie było średnie.Powąchał,trochę mięska obskubał i to wszystko,a Ja się tak starałam buuuu....Nie wiem czemu te psicho nie chce szamać mi surowego mięcha,przecież inne psy by  oszalały na widok tej kości ,zresztą sam zapach by im wystarczył by  zwariować.Miniek  odwrotnie,zwisa mu to jakoś,szkoda bo czasami chciałabym by zjadł trochę surowej wołowiny dla zdrowia.Woli jednak gotowane  jadło i koniec kropka :( Dostał też dzis swoje ulubione uszko cielęce i "śmierdziuszka" czyli przełyk wołowy.Oczywiście surowy gnat wtedy poszedł w odstawkę jak to zobaczył.Teraz leży i smacznie śpi bo niedawno wróciliśmy z spacerku.Chciałam z nim pojechać do parku na Zieleniecką ale Pańcio jak zwykle miał inne ścieżki :/ poszliśmy więc tu i tam.Najpierw odwiedziliśmy Wisłę.Feee,śmierdziała jak każda inna rzeka.To co że ładnie wygląda ale śmierdzi.Miniek oczywiście wszystko bacznie obserwował,zwłaszcza latające wrzeszczące mewy.Od Wisły dość wiało więc przemieściliśmy się na Stare Miasto oblukać co nowego.Trochę czasu pochodziliśmy więc psina się zmęczyła,ale wkońcu zmęczony pies to szczęśliwy pies :)) tak mi się wydaje.Nie ukrywam ze wolałam jechać do parku bo mogłam popstrykać tam nowe zdjęcia.Jak jutro będzie tak ładnie to może się tam wybiorę,choćby sama :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz