Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 23 lutego 2012


Poranny spacer był makabrą,wszędzie pełno wody a na dodatek padało.Po minie Minia od razu było widać zniesmaczenie tą całą zimową aurą.Starał się omijać co większe kałuże ale wiadomo jego niskie podwozie i tak było mokre.Szybko więc załatwił co trzeba i zmykał do domku.W domu za to humor mu dopisywał,zaczepiał mnie swoją piłeczką i szarpaczkiem do zabawy.Zawsze zachciewa mu się zabawy gdy niebawem muszę wyjść.Na widok jego harców pęka mi serce bo wiem że muszę go zostawić takiego rozbawionego.Chwilę jednak porzucałam mu piłeczkę,powygłupiałam się sznurkiem i musiałam uciekać.Z smutną minką położył się na kocyk i patrzał na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma jakby chciał mi powiedzieć "No wiesz co,jak możesz mnie tak samego zostawić?Mogę iść z Tobą?? ". W pracy  czas się ślimaczył i dłużył.Deszcz nadal padał aż spać się zachciało.Pomyślałam o Miniu....."Jakie masz szczęście że możesz leżeć w domku pieseczku".Myśląc o jego leniuchowaniu,pomyślałam też o tych biednych schroniskowych psach co nie mają cieplutkiego kąta tylko dla siebie:( Biedactwa musiały marznąć przez całą zimę a teraz ten deszcz.Oby ta wiosna jak najszybciej przybyła,pewnie ucieszy nie jednego psiaka:) mojego na pewno:))Po pracy przestało padać,nawet od czasu do czasu słoneczko próbowało wydostać się z za chmurek,niestety słabo mu to wychodziło.Wywlekłam Minia na spacer do parku bo myślałam ,że pewnie większość śniegu się wytopiła skoro dziś była temperatura na plusie.Owszem większość śniegu stopniała ale za to w jego miejsce było pełno wielkich jak stawy kałuż.Miniowi znów się odechciało wszystkiego,zresztą mnie również.Z tej całej pogody chyba najbardziej ucieszyły się kaczuszki w naszym parku.Śnieg stopniał więc nie było tak zimno już w te ich łapki a te wielkie kałuże bardzo im się spodobały.Postanowiłam wrócić czym prędzej do domu bo ten spacer to beznadzieja jakaś,po co psa męczyć.Starałam się ostrożnie stawiać krok za krokiem bo nie łatwo teraz "wywinąć orła". Jak na złość okazało się ,że mam za mało mięsa dla psa i muszę wyjść do sklepu......Jejciuu,ale mi się nie chciało!Dobra zabrałam się i poszłam,skoro już wyszłam po mięso to podleciałam też na Halę Mirowską zobaczyć czy aby nie mają tam jeszcze jakiegoś gnata dla tej mojej hieny.Nie poszłam na marne, udało mi się kupić dwa gnaty,wzięłam też mu suszone ucho wieprzowe aby miał co memlać :D

                  Szczęśliwe kaczuchy:)








 



            Mniej zadowolony Miniek

 


 Łapanie wrony też się nie udało...



                      Warsavia  :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz