Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

środa, 13 czerwca 2012


Jakaż ta pogoda jest kapryśna jak kobieta.Wczoraj było tak ładnie a dziś od samego rana ulewa,leje i leje,aż Miniowi się na poranny spacer wyjść nie chciało.Miałam z nim problem by wywlec go z domu,musiałam wziąć  osiołka na ręce i zaprowadzić na trawnik by podniósł choć dwa razy nóżkę w górę.Cóż może po południu będzie lepiej,na razie jest masakra :/




Jest poprawa pogody,przestało padać(choć na jakiś czas) i wyszło słoneczko.Mogliśmy wyjść do parku z czego cieszył się oczywiście Miniek.Muszę na tego kurdupla trochę ponarzekać bo ostatnio zrobił się dość oporny na moje"Chodź tu" .Wiem że mało jaki jamnik reaguje od razu na te słowa ale On chyba mocuje się ze mną na cierpliwość.Ja mówię"Chodź tu" a ten wlepia we mnie te swoje oczyska i gapi się jak ciele w malowane wrota jakby chciał powiedzieć"A właśnie że Ja chcę iść tam!" Mało kogo takie zachowanie nie wyprowadziło by z równowagi,ale ten kto ma jamnika to wie że nie można się poddać bo przepadnie z kretesem.Skoro On patrzy na mnie to Ja gapie się na niego i tak toczymy bitwę na spojrzenia  ;p Kiedy zaczyna na mnie dodatkowo burczeć grożę mu palcem i mówię że "zaraz do niego podejdę i pójdzie na smycz" :D czasem taki argument do niego trafia i ruszy swój uparty tyłek.Kocham tego kurdupelka ale choć trochę niech się słucha.No dobra dość narzekania :D Na spacerku po deszczu  było mokro,żadna nowina.Nie było więc szaleństw na trawce typu "tarzanko" ani biegania za piłeczką bo piłeczki i tak wszystkie brudne czekają na mycie :) Miniek musiał się zadowolić zwiedzaniem okolicy bądź podgryzaniem patyczka.Po godzinie wróciliśmy do domku aby nakarmić krogulca :)



Wieczorny spacerek też można zaliczyć do udanych.Najpierw spotkaliśmy na polance kilka znajomych twarzy i mordek :)Aż żałowałam że nie wzięłam aparatu :/ Potem Miniek zauważył Czesię i już miał kumpli w nosie.

Zawsze jak dojrzy Czesię zapomina o Bożym świecie.I tym razem też tak było bo czmychnął mi za nią w długą.Dobrze że Czesia nie oddaliła się za daleko i mogłam go znaleźć,Casanova zakichany ;p Czesia miała ochotę na zabawę z Miniem więc spacer spędziliśmy w jej towarzystwie.Z początku było super bo Cześka miała sporo energii i  dawała Miniowi wycisk.Do czasu gdy Czesia miała siłę na zabawę było ok,ale gdy straciła zapał to Miniek zaczął mi wariować.Odezwał się w nim zew natury i nie odstępował Czesi na krok.Oczywiście był przy tym  upierdliwy więc musiałam go mieć już na smyczy.
Każdego psa co podchodził do Czesi uważał za swojego rywala,nie ważne było czy pies był większy od niego z trzy czy cztery razy Miniek wyglądał jak lew gotowy do walki na śmierć i życie :D Nawet swoich kumpli co zazwyczaj toleruje w zabawie  teraz by zagryzł by zrobić wrażenie na młódce :) Ogólnie nie było tak źle,jakoś prze spacerowaliśmy razem ten czas bez ofiar śmiertelnych :D .Znowu muszę powiedzieć"Szkoda że nie wzięłam aparatu" zdjęcia na pewno by były ciekawe....

Trochę lipy :) drzewo lipy akurat kwitnie i wydaje niesamowicie piękny zapach.Wygląd też jest niczego sobie :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz