Wszystko po staremu:) Pogoda dziś lepsza niż wczoraj co pociesza mojego Glusia.Mogliśmy więc wyjść na spacerek do parku i pobiegać.Trawa była mokra ale Miniowi to nie przeszkadzało,szalał za swoją piłeczką z radosnym uśmiechem na pyszczku.Spotkaliśmy dziś Czesię -jamniczkę,myślałam że Miniowi przeszło to zapalczywe zachowanie w stosunku do niej,ale niestety nie.Nadal wpycha nos pod jej ogon choć od ostatniej cieczki minęły dwa miesiące.Nawet jej Pani ją wymyła by pozbyć się zapachu po cieczce,Miniek jednak nie może oderwać o niej nosa.Nie wiem czemu się tak do niej doczepił.Trochę to denerwujące bo myślałam że będą z sobą się super bawić,przecież są młodzi i każdemu tylko szaleństwa w głowie.Czesia w sumie jest bez zarzutu bo przecież to nie Ona naskakuje na mojego psa a na odwrót.To ja mam takiego oszołoma ! :D Może kiedyś z tego wyrośnie albo Czesia mu da porządne lanie za te obłapywanie? Oby.....
Nie wiem też co dzieje się z jego apetytem,od dwóch dni mało je i to nic nie ma wspólnego z spotkaniem jakiejś suni w cieczce.Wczoraj to rozumiem bo było duszno i nic nikomu się nie chciało nawet jeść.Ale dziś czemu nie je?Nawet ugotowałam świeże serduszka z nadzieją że z chęcią je wsunie.Zjadł zaledwie parę kęsów i odszedł od miski,może mu się to danie znudziło? W misce ma jeszcze suche ale też stoi nie ruszane......
Brykający patyczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz