Upaaaaaaaał ,że masakra!Na spacerku spokojnie sobie chodziliśmy bo na nic więcej nie miałam siły.Zresztą i Miniek szybciej się męczył.Na po południowym spacerku nic ciekawego się nie działo,poza tym że Miniek obszczekał w niebo głosy Kretka czyli Krecika który sobie spacerował po parku :)na wieczornym spacerze za to spotkaliśmy słodkiego 3 miesięcznego szczeniaka rasy labrador.Maluch był szczęśliwy że mógł kogoś pomęczyć,brykał radośnie za Miniem nie spuszczając go z oka ani na chwilę.Miniek też był zadowolony z towarzystwa choć czasami musiał wyślizgiwał się objęć 13 kilowego "bobasa" :D Bawili się tak prawie 2 godziny aż sama nie wierzyłam jak wróciłam do domu .Minio był tak padnięty po zabawie ,że musiałam go wziąć na ręce i donieść do domu :) cwaniak jeden wie jak się urządzić.Spał za to jak "dziecko",nawet go nie budziłam na ostatni krótki spacer.Zdjęć nie mam bo nie wzięłam aparatu.....po raz kolejny wrrr........
Kilka zdjęć z po południowego spacerku(tu miałam aparat)
Musze pilnować swojej Pani.....
Lepiej znajdę sobie jakiś patyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz