Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

piątek, 19 października 2012


Miałam dziś dzień wolny więc z przyjemnością wybrałam się na poranny spacer z Miniem do parku.Myślałam że Miniek będzie mógł poszaleć z samego rana z Czesią ale zapomniałam że dziś nie sobota.Czesia była i owszem ale akurat wracała do domku.Chwilę jamniory z sobą po romansowały i Ela musiała iść.My więc kontynuowaliśmy dalej naszą wyprawę :D Miniek był pełen werwy więc nie dawał mi spokoju.Dobrze że miałam z sobą piłeczkę to mogłam go troszkę pomęczyć aportowaniem.Ostatnio całkiem mu nieźle idzie,może dlatego że za każde przyniesienie piłeczki dostaje smaczki.On łasy jest na swoje smakołyki więc  zrobi dla nich niemal wszystko :)) Poranek był chłodny i mokry.Trawa była tak nasiąknięta rosą że buty mi przemokły ...brrrr....Myślałam że Miniowi to będzie przeszkadzało i szybko zmarznie ale,nie.Trzymał się dzielnie i z zawzięciem biegał z piłeczką.Spotkaliśmy na polance Gucia(labka) i Kofiego (kundelka) Kofi tak wyrósł że ledwo co go poznałam.Miniek nie ma ochoty z nim się bawić bo psina jest tak niedelikatna że turla Miniem jak piłką.Stałam więc blisko co by móc dopomóc mojej biednej parówce.Na szczęście natrętne zachowanie Kofiego Miniek sam kontrolował.Nie raz kłapał na niego zębami co skutecznie odstraszało za odważnego Kofiego.Najgorsze było jednak to że udało mu się złapać piłeczkę Minia i za cholery nie chciał jej oddać.Biegał z nią po całej polanie i uciekał jak tylko ktoś próbował się zbliżyć.Wiem że to z radości ale w tym momencie miałam dość bo widziałam smętną minę Minia który stał na tej mokrej i zimnej trawie.Po kilku nieskutecznych próbach odebrania mu piłki Kofi jakimś dziwnym trafem sam ją wypuścił z paszczy.Pewnie całkiem przez przypadek bo nieźle był zaskoczony że już jej nie ma.wzięłam więc tą obślinioną piłkę i oddaliłam się z młodym dalej.Gdy już wydawało mi się ,że piłka Minia jest bezpieczna to nagle pojawił się jak tornado Kofi i podbiegł do Minia.Minio z tego wszystkiego wypuścił piłeczkę ,Kofi odbiegł a wraz z nim nasza piłeczka.Z początku myślałam że piłka chyba gdzieś poleciała  dalej w krzaki bo nigdzie jej nie widziałam.Może gdzieś leży zakopana w liściach a że jest żółta to jej nie widać.Po kilku minutach poszukiwań zrezygnowałam z szukania,trudno...nie ma to nie ma.Miniek był zawiedziony brakiem piłki a Ja wkurzona.Poszliśmy dalej i znów natrafiliśmy na Kofiego.Nagle jego Pani pochodzi do mnie i podaje piłkę."A co to ?Piłka? ".....Okazało się że Kofi sprzątnął piłkę Miniowi sprzed nosa jak podbiegł i uciekł ile sił w nogach.Superr :)) można bawić się dalej.Jeszcze z kilkadziesiąt razy musiałam Miniowi porzucać piłką aby mu się znudziło to ganianie.Było jednak warto bo parówka się zmęczyła i nie protestowała w drodze do domu.W domku zjadł ładnie śniadanko i poszedł w piermaty :)



















Po południu wybrałam sie na Halę Mirowską bo niedaleko jest piekarnia do której chodze po chleb.Kupiłam więc chleb i poszłąm na Halę sprawdzić czy uda mi się jeszcze kupić jakiegoś surowego gnata dla Minia.Wszędzie tylko słyszałam "Nie ma już".Każdy za to próbował mi wcisnąć coś innego do gryzienia albo  do jedzenia dla pieska.Jedynie w ostatniej budce udało mi się kupic tę kość :)) i fajowo.Kupiłam też w zoologicznym następnie paczki smaczków dla Minia aby było go czym przekupić podczas spacerku albo do aportowania :)) Gdy wraclismy spotkalismy dawno nie widziana jamniczkę Bajo z którą Minio kiedyś cudnie się bawil.Od tego czasu starałam się Ją tu spotkac ale bez skutecznie.Dziś mialam farta i Bajo czy Pajo była.Niestety Miniek jakoś nie gonił sie do zabawy z nią,wolał zaczepiać mnie abym mu dała piłkę.Pojawiła się też Pani z Lenką  która ścielą się z Panią od Bajo.Według mnie było to trochę histeryczne zachowanie z jej strony ale gdy Bajo zobaczyła Lenę od razu  z całym impetem do niej zaczeła biec.Lena gdy to zobaczyła podkuliła ogon i sruuu......Pani do Lenki w krzyk ,że Bajo atakuje Lenkę i było po miłej atmosferze.Pani od Bajo wkurzyła się że tamta jej karze wziąć psa na smycz a jej Lena biega wolno.Zrobiło się nie miło i nie miałam zamiaru zabierać głosu w tej sprawie.Kobiety  pożegnały się z sobą w żalu do siebie  a i Ja z Miniem też wracałam już do domu.

Był i dziś wieczorny spacer.Z racji tego że pogoda zrobiłą się w ciagu dnia piękna jak w czasie wiosennych ciepłych dni to postanowiłam dzis Miniowi zrobic niespodzianke i umówiłam sie z Elą na spacer.Najpierw jednak Miniek wytropił  na głównej alejce ślady Emi.Nie wiedziałam o co mu chodzi ,może zobaczył Czesię.Ciągnął mnie jak oszalały więc truchtem podążyłam za nim.Patrzę a tu Pani Basia z Emi.Widac Miniek bardzo stesknił się za Emi ze tak pędził ją powitać.Ela trochę spóźniła się z Czesią ale przyszła.No to teraz psiaki mogą z sobą poszaleć.Szkoda tylko że jest już tak ciemno o tej porze,mało widać bo i oświetlenie jest tam za słabe.Psiaki cieszyły się sobą bo z tydzień się nie widziały a dla nich to prawie wieczność.Miniek  ciągle musiał uciekać z uścisków Emi która namiętnie go molestowała :D Czesia też dała mu niezły wcisk za te wszystkie dni rozłąki.Z czasem pojawiła się i Deisy ale już po cieczce.Miniek więc z opanowaniem choć jeszcze niuchał czasami jej pod ogonem kręcił sie koło niej.Towarzystwo  robiło sobie co chciało,jednak wszystko co dobre kiedyś sie kończy.Tak więc dość tych nocnych gonitw i romansów pora iść do domu .Umówiliśmy się na jutro rano,oby pogoda tez dopisała tak jak dziś.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz