Nasz spacer dziś był troszkę krótkawy z powodu dokuczliwych komarów.Nie dość że było parno i duszno to te krwiożercze bestie nie odpuściły nawet Miniowi ,co mnie bardzo zdziwiło bo nigdy go żaden komar nie ukąsił.Patrzę a serdel ma na sobie dwa bąble,a pod koniec spaceru miał już ich znacznie więcej.Pewnie będzie biedaka swędziało a Ja nie wiem jak mu pomóc.Przecież nie wysmaruję mu sierści octem bo będzie się lizał.Poszukam jakiegoś środka dla psów na odstraszenie tych bestii.Jak już wspomniałam było parno i mały szybko się wymęczył,nie znaleźliśmy nikogo do zabawy choć spotkaliśmy cziłałę który ochoczo zaczepiał Minia.Niestety psina była zbyt dla niego za mała i za delikatna.Mój maluch jakby nie patrzeć ma już swoją wagę i gabaryty większe od takiej chudziny.Musiał starczyć Miniowi patyk i harce na trawie.Może innym razem będzie ciekawiej.
Zaczepny cziłała :)
Tutaj widać bąble po komarach-nie jedyne,niestety :/
Odpoczywam sobie....Chodźmy już do domu....
A to zdjęcia z popołudniowego lenistwa.
Poleniuchować dobra rzecz :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz