Mojemu Glusiowi pogorszyło się przez ten weekend,z początku te jego chrząkanie było lekkie jakby coś chciał wykrztusić .W sobotę jednak objawy się nasiliły,kaszel się nasilił,a w niedzielę było już coraz gorzej.Kaszel był tak głośny jak u człowieka który ma zapalenie płuc.Nie mogłam tego słuchać,zresztą Darek też.Postanowiliśmy że trzeba iść z nim do weta nie ma innej opcji.Mimo iż z kasą u Nas krucho to nie mogliśmy pozwolić by psina cierpiała.Ja nie mogłam wziąć dnia wolnego od pracy,więc Darcio poszedł z nim sam ,a Ja w tym czasie umierałam z nie cierpliwości.Wszystko napisałem Darciowi na kartce by niczego nie zapomniał powiedzieć lekarzowi.Ja podejrzewałam kaszel kennelowy.Gdy już Gluś był po wizycie u lekarza wyszło na to że jest przeziębiony.Ma powiększone migdałki,gorączkuje no i ten kaszel ,katar i wykrztuszanie flegmy.Mam nadzieję że lekarz się nie pomylił w swojej diagnozie.Na razie nie dostał antybiotyku.Wet podał mu zastrzyk z Aspiryny i na dwa kolejne trzeba z nim przychodzić.Do tego dostał syrop"Herbapect" i tabletki podnoszące odporność "ImmunoDol". Wizyta u weta kosztowała Nas 90 zł,ale cóż zrobić,trzeba Naszego Glusia leczyć.Minio dziś często śpi i długo,widocznie ta Aspiryna działa bo odkąd wróciłam z pracy nie słyszałam tego okropnego chrząkania.Apetyt ma średni,cieszę się że zjadł przynajmniej ten jeden posiłek .Potem dostał tabletkę i syropek.Z podawaniem syropu nie ma tak łatwo,myślałam że go zliże z łyżeczki bo przecież"Herbapect" nie jest gorzki .Jednak Miniowi nie zasmakował i trzeba było kombinować.Połowa łyżeczki wylądowała na moich spodniach.....ale z czasem udało się .Teraz trzymam kciuki by wszystko było dobrze i się nie pogarszało.Długie spacery idą w zapomnienie do wiosny,pozostaje nam krótko i zwięźle załatwiać sprawy.Poza tym nie będę mogła mu pozwalać na zabawę z jego ulubioną koleżanką Stefi bo wydaje mi się że to właśnie Ona jest głównym zarażającym bakcylem.Nie wiem jak Glusiek to zniesie......będzie musiała wystarczać mu Lusia :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz