Pogoda do kitu,zimno i deszczowo,zresztą dziś chyba wszędzie tak jest.Nie ma co robić,Miniek z oporem wychodzi na podwórko,chyba ze spotka na spacerku woje koleżanki do zabawy wtedy trochę dłużej pobędzie na świerzym powietrzu.Wczoraj prawie nic mi nie jadł,nie wiem czym to mogło być spowodowane,może po prostu nie czuł się głodny.Dziś za to wsuwał jedzonko jak szalony i dobrze bo wydaje mi się że powinien trochę przybrać sadełka na te chłodne dni.Wczoraj Minio dostał prezent od gościa który do nas przyszedł.Jego maskotka foczka już dawno odeszła w zapomnienie a króliczek ledwo co "żyje".Ciocia przyniosła Miniowi maskoteczki do zabawy.Dostał pięć kolorowych ptaszków.Minio cieszył się jak wariat,bronił wszystkich by mu nikt ich nie zabrał.Oczywiście nie był by to Miniek gdyby nie mógł czegoś popsuć.Parę ptaków straciło już nogi a czupryny Ja musiałam im poobcinać bo Minio wyrywał im włosy i zjadał.Pewnie niebawem pójdą w ruch oczy,bo mu nie pasują do całości ;p
Z lewej czerwony ptaszek który ma wszystkie części ciała i czuprynę bo uchroniłam go od tortur Glusia :D Trzy już są bez nóg a czwarty nadal dzielnie się broni:))
Bestia w akcji :)
Moja gadzinka
Biedna ptaszorki...a Minio to bestia wcielona.Widziałam w poprzednich postach jaka u Was piękna jesień-przynajmiej w parku- u nas zimno i szaro a liście nadal na drzewach o_O
OdpowiedzUsuń