Jakoś żyjemy...ledwo :) Na spacer dopiero wyszliśmy pod wieczór aż słońce schowało się za horyzontem.Miniek się wyszalał bo spotkał swoje trzy koleżanki.Była Deisy,Emi i na moje nie szczęście Czesia.Trochę sobie pobiegali choć nie obeszło się bez molestowania ;p Tak bym chciała by młody w końcu odczepił się od ogona Cześki i bawił się z nią jak na psa przystało,ehhh.....Zdjęć nie zrobiłam bo trudno uchwycić mi takie ruchliwe potwory :))może innym razem.
A tu poranny Glucio który zaczepia mnie do zabawy i to zawsze gdy rano muszę się zbierać do pracy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz