Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

poniedziałek, 23 lipca 2012


Miniek ledwo żyje  po powrocie z wieczornego spacerku z Czesią.Tak się wybawiły,wyganiały,wymęczyły że musiałam parówczaka donieść do domu na rękach.Chłopak nawet nabrał apetytu i dojadł swoją puszkę.Ostatnio często mamy takie wieczorne spotkania z Czesią by psiaki zaczęły z sobą normalnie bawić..W sumie chodzi głównie o Mińka który zawsze i wszędzie molestował Czesię nie widząc nic poza tym.Dzięki tym spacerom Miniek zaczyna kumać że ma się z Czesia bawić a nie tylko myśleć o bzykaniu :) Czesia zresztą też się zmienia bo zaczyna dokazywać i odpychać od siebie Minia gdy ten na nią naskakuje.Może kiedyś nadejdzie taki dzień że będą mogły z sobą spokojnie nie tylko się bawić ale i spacerować.......oby.A tak to nic nowego.Pogoda dziś ładna od samego rana,wracają ponoć cieplejsze dni.Miniek był dziś u Pani weterynarz,ale nie na szczepieniu czy z powodu czegoś złego,nie.Jest akcja bezpłatnego chipowania psów w Warszawie.Potrzebna jest tylko książeczka zdrowia psa z aktualnym szczepieniem na wściekliznę i to wszystko.Dobrze że Miniek ma następne szczepienie w wrześniu bo udało nam się załapać.Chipowanie w sumie trwa parę sekund.Nie jest bolesne,ale Miniek jednak odczuł mały dyskomfort podczas ukucia.Nie było jednak wielkiej afery i wszystko poszło szybko .Pani weterynarz wypisała dokumenty ,podbiła coś w książeczce i dała przywieszkę do obroży i można było wracać na spacer.Cieszę się ,że jest ta akcja bo ulżyło mi ,że mój pies zachipowany.Teraz czuję ,że mogę być spokojna o Minia w razie niespodziewanego zniknięcia.Mamy też medalik z telefonem ale na razie nie mam go gdzie przyczepić bo muszę kupić nową obrożę albo szelki.Leży więc na razie schowana w półce.Przy okazji  zważyłam Glusia bo ten mój niejadek mógł schudnąć.Na szczęście waga jest w normie,waży 6.60 więc  odrobinę przybrał od ostatniego ważenia które było w sumie rok temu.To nie wiele ale ważne że waga nie spada.I tak minął nam dzionek,nawet dość przyjemny :)









 




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz