Rano pogoda była nieciekawa więc spacery były krótkie i blisko bloku.Nie powiem żebym była aż tak bardzo zasmucona faktem że słońce skryło się za chmurami,Minio jednak przez to nie miał humoru.Jednak na jeden spacerek do parku musieliśmy się wybrać aby psisko mogło się wymęczyć.Na polance koło Placu Piłsudskiego spotkaliśmy Tofika.Już dawno się nie widzieliśmy.Tofik to bardzo sympatyczny dojrzały jamnik ,przeżył ostatnio dramat bo umarła mu jego ukochana Pani.Na szczęście jego nową opiekunką okazała się przyjaciółka jego zmarłej Pani ,która też miała już nie jednego jamnika.Nie miała więc serca patrzeć jak Tofik tułałby się po schroniskach bo pewnie taka czekała by go przyszłość.Zmarła Pani ma córkę ale ta nie poczuwa się do obowiązku opieki,nawet chciała go uśpić bo pies wymaga podawania leków na serduszko.Nie wiem jak można być tak bezdusznym wobec starych psów.No ale teraz Tofik ma się jak pączek w maśle,widać że ta Pani go bardzo kocha i o niego dba.Mimo smutnych oczów Tofika,widać że odzyskuje wiarę w przyszłość.Tofiś jest tak kochany że gdy siedziałam na trawce,podszedł do mnie i mnie wycmokał,poza tym straszny z niego pieszczoszek i uwielbia smyranko po grzbiecie.Kochany jamnior,widać że ma poukładane już w głowie nie to co mój szaleniec :)
Na polankę zawitała też koleżanka Lori,która chętnie zajęła się Miniem .Oboje sobie dokuczali,ale jaki to był słodki widok.Zawsze jak się spotykają to Miniek podlizuje się do niej jak szczeniak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz