Rano byliśmy na spacerku w parku i Minio spotkał Fado.Co prawda spotkanie nie trwało długo bo Fado po 10 minutach poszedł do domku ale Miniowi to starczyło.Miniek zmuszał go biegu,więc Fado brykał tam i z powrotem aż Miniek się zmęczył .Nie chciał się z nim rozstawać i gdyby nie to ,że był na smyczy pewnie poszedłby z Fadem do domu a mnie tu zostawił.Tak,tak taka jest moja parówa,ostatnio ma jakieś "muchy w nosie" marudzi i puszcza fochy.Dziś na przykład udawał smutasa ,od samego rana miał taką minę jakby był obrażony na cały świat :)Więc gdy przed południem poszłam na Halę Mirowską,oczywiście z nim to kupiłam ma gryzaczki na pocieszenie by się tak nie boczył ;p Apetyt mu dziś dopisuję ,jak na razie bo wczoraj ledwo co zjadł.
Foty po porannym spacerze-wybiegany ,szczęśliwy pies :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz