Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 1 lipca 2012


Upał,upał i jeszcze raz upał............przez cały dzień ledwo żyjemy.Nasze spacery wyglądają tak że wychodzimy i stoimy w jednym miejscu na trawniku zbierając siły na powrót do domu :D Minio rano był na spacerku w parku,ale wtedy nie było jeszcze tak masakrycznie duszno i ciepło.Spotkaliśmy Emi,Czesię i Deisi.Parówa ładnie bawiła się z Emi gdy nagle pojawiła się Czesia.Od tego momentu było koniec zabawy,Miniek oszalał i znów przykleił się do Czesi zadka :) Już zaczyna mnie wkurzać te zachowanie,nie wiem co ta sunia ma za zapach że aż tak na niego działa.Pies mi po porostu wariuje i nic do niego nie dociera.Emi starała się Minia jeszcze zachęcić do zabawy ale zebrała tylko baty.A gdy niespodziewanie pojawił się  pewien terier płci męskiej ,Miniek od razu zaczął go odpędzać od Cześki.Kipiało od nich od testosteronu i mało co a byłaby walka i to poważna znając Miniowe zapędy do Czesi.Na szczęście udało się dwóch bojowników rozdzielić przed wybuchem więc nic się nie stało.Musiałam siłą odciągać Minia od Czesi bo nie dało się tego wytrzymać.W takich momentach żałuje ,że nie mam tych cholernych szelek bo Miniek ciągał się niesamowicie.Gdy Czesia poszła do domu i Miniek się uspokoił i zapomniał o swojej lubej znów natknęliśmy się na Deisy z którą udało się pobawić i pobiegać.Zmęczył się więc trochę dzięki czemu nie miał sił na tropienie zapachu po Czesi.Minus tego wszystkiego to taki że musiałam w drodze powrotnej wziąć Minia na ręce bo nie miał sił wrócić do domu o własnych nogach.





 Panna Deisi :)-maltańczyk
 



 


Kolejne spacery jak już wspomniałam były krótkie i głównie w cieniu koło bloku.Dopiero pod wieczór gdy zrobiło się nieco chłodniej znów poszliśmy do parku pozwiedzać.Po raz drugi spotkaliśmy Emi z którą Minio wybawił się na całego.Przynajmniej teraz chłopak mógł sobie pobiegać nie narażając się na zawał serca :)



 


 
 Emi



 A gdy wracaliśmy już do domu natknęliśmy się na Stefi  i Miniek znów trochę pobiegał:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz