Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 25 listopada 2012


Sobota i niedziela minęła nam spokojnie,jeśli można tak to ująć.Na dworze chłodno i ponuro a do tego nudno.Miniek nadal przeżywa rozstanie z Czesią,ciągle jej szuka,węszy,niucha jak szaleniec po trawnikach.Wie dobrze że Czesia ma cieczkę i szuka jej  za każdym rogiem.Szkoda mi go bo tyle czasu z nią spędzał.Teraz nie ma z kim się bawić i szaleć,bo nawet Emi go nie interesuje.Mój zakochany jamnior więc szaleje z rozpaczy i męczy mnie by wychodzić z nim na podwórko co dwie godziny.Jedną cieczkę Czesi już przeżyłam i cieszyłam się gdy już miałam to z głowy.Teraz muszę przeżyć drugą i po dwóch dniach jestem już wykończona :D Nie wiem kto w takiej sytuacji ma ciężej,osoba która posiada ową suczkę w cieczce czy osoba która ma"zakochanego"psa.Wydaje mi się jednak że to właściciele psów-samców mają się gorzej,ale to też zależy od zachowania psa.Niektóre psy nie są tak pobudzone i szybko zapominają że spotkały jakąś sunie w cieczce.Miniek taki nie jest,ciągle daje mi się we znaki.Popiskuje mi w domu,chodzi z kąta w kąt,domaga się ciągłego wyjścia,mało śpi i mniej jada-co w jego przypadku nie jest takie pocieszające bo już wygląda jak szkieletor. Przez te dwa dni ani razu nie natknęliśmy się w parku na Czesię i żeby tak pozostało bo wtedy to dopiero Miniek da popis szalonego jamnika :)) Czuje się jakbym miała świeżego szczeniaka w domu,chodzę jak zombie niedospana bo wciąż budzi mnie wcześniej niż budzik.Jestem zmęczona i moje nerwy wiszą na włosku :D Modle się o koniec tej cieczki u Czesi choć wiem że tak łatwo nie będzie.Na spacerach staram się go zająć piłeczką aby oderwać go od niuchania śladów.Na jakiś czas piłeczka starcza ,więc potem idzie w ruch patyk.Pani Basia z Emi rzadko przychodzi o parku więc nie mam szansy jej spotkać by psy sobie trochę pobiegały. Miniek pewnie nie byłby aż tak za interesowany Emi ale na pewno odrobinę by z nią pobiegał .Chodzimy więc sobie samotnie po tym naszym parku i szukamy wrażeń.Szkoda że w pobliżu nas nie ma drugiego podobnego parku by zmienić miejsce spaceru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz