Zmiana czasu na zimowy sprawia że Miniek budzi mnie wcześniej niż powinien,dziś jednak sama się obudziłam o porze o której zwykle wstaje.Miniek oczywiście był ucieszony że Pańci dłużej sobie nie pospała bo mógł wyjść na spacerek do parku.Czesi rano nie spotkaliśmy bo jak wiadomo wszystkim dziś Święto Zmarłych.Każdy więc jak tylko mógł wybył rano na groby,Ela również więc Czesia nie mogła nam towarzyszyć.Jeszcze było dość chłodno i wilgotno,cóż jednak zrobić.Wzięłam piłeczkę by młody mógł sobie troszkę pobiegać.Nie był jednak tak pełen zapału do aportowania jak miałam nadzieję,szkoda.....Po spacerowaliśmy chyba z godzinkę,mnie już przemarzły ręce więc zebrałam się z młodym do domu.Niestety nie spotkaliśmy żadnego psa z którym Miniek mógł się pobawić,w ogóle ten park był prawie pusty.
Przed południem również wyszliśmy do parku skorzystać z słoneczka które akurat wyszło.Nie grzało jednak na tyle mocno by można było to odczuć.Nadal powietrze było pełne chłodu.My jednak jesteśmy nie do zdarcia i uparcie spacerowaliśmy dobrze się bawiąc.Miniek wynajdował różne patyki które oczywiście musiałam mu rzucać bo nie wzięłam piłeczki.Była brudna z porannego spaceru więc musiała zostać w domu na półce.Próbowałam Minia przymusić do aportowania patyków ale ten wolał je obgryzać,zgryzać i czasami zjadać co mnie doprowadza do szału bo później męczy go zaparcie.Ganiałam więc zanim by nie miał czasu na objadanie się badylami i aby się ruszał by nie zmarzł.Po godzinie jednak znów miałam dość i wróciliśmy do ciepełka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz