Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

czwartek, 1 listopada 2012


Zmiana czasu na zimowy sprawia że Miniek budzi mnie wcześniej niż powinien,dziś jednak sama się obudziłam o porze o której zwykle wstaje.Miniek oczywiście był ucieszony że Pańci dłużej sobie nie pospała bo mógł wyjść na spacerek do parku.Czesi rano nie spotkaliśmy bo jak wiadomo wszystkim dziś Święto Zmarłych.Każdy więc jak tylko mógł wybył rano na groby,Ela również więc Czesia nie mogła nam towarzyszyć.Jeszcze było dość chłodno i wilgotno,cóż jednak zrobić.Wzięłam piłeczkę by młody mógł sobie troszkę pobiegać.Nie był jednak tak pełen zapału do aportowania jak miałam nadzieję,szkoda.....Po spacerowaliśmy chyba z godzinkę,mnie już przemarzły ręce więc zebrałam się z młodym do domu.Niestety nie spotkaliśmy żadnego psa z którym Miniek mógł się pobawić,w ogóle ten park był prawie pusty.

Przed południem również wyszliśmy do parku skorzystać z słoneczka które akurat wyszło.Nie grzało jednak na tyle mocno by można było to odczuć.Nadal powietrze było pełne chłodu.My jednak jesteśmy nie do zdarcia i  uparcie spacerowaliśmy dobrze się bawiąc.Miniek wynajdował różne patyki które oczywiście musiałam mu rzucać bo nie wzięłam piłeczki.Była brudna z porannego spaceru więc musiała zostać w domu na półce.Próbowałam Minia przymusić do aportowania patyków ale ten wolał je obgryzać,zgryzać i czasami zjadać co mnie doprowadza do szału bo później męczy go zaparcie.Ganiałam więc zanim by nie miał czasu na objadanie się badylami i aby się ruszał by nie zmarzł.Po godzinie jednak znów miałam dość i wróciliśmy do ciepełka.
Po godzinie 15-ej byłam umówiona z Elą w parku.Miniek zatem miał kompana do swoich maratonów.Z początku jednak trudno go było rozkręcić,Czesia podgryzała go po ogonie,łapkach a nawet już próbowała w strefę niżej ;p  Miniek jednak biegał gdy On miał na to ochotę a nie wtedy gdy go baba przymuszała ;p Tak czy owak z czasem się rozkręcił i śmigali z Czesią jak struś pędziwiatr :)Chciałam zrobić masę zdjęć ale było trudno je uchwycić,to co się dało uchwycić też nie jest najlepszej jakości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz