Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

wtorek, 10 kwietnia 2012


Miałam dziś ostatni dzień wolnego więc chciałam spędzić czas jakoś przyjemniej niż tylko wyjść z młodym do Saskiego:) Udało mi się więc wyciągnąć mojego małża na wypad do Lasku Kabackiego.Wiele osób mi wspominało o tym miejscu więc ciekawa byłam jak tam jest.Nie lubię jeździć sama do nieznanych mi miejsc  dlatego w pojedynkę na pewno bym tam nie wybrała ,tym bardziej że to las:) a ja jak wiadomo jestem noga z orientacji przestrzenej ;p Po ciężkich negocjacjach z małżem udało nam się dobrnąć do celu.Wystarczyło wsiąść w metro i wysiąść na końcu trasy(Kabaty) no ale i samo metro sprawia mi problemy ;p Minio był bardzo podekscytowany swoją wyprawą,nie wiedział gdzie jedzie.Wszystko poza jego terenem było ciekawe i nowe.W metrze był grzeczny choć lekko się trząsł ale to minęło z czasem.Lasek okazał się być całkiem niedaleko  przystanku końcowego.Sama byłam ciekawa co to za miejsce,lubię lasy i takie spacerki po łonie natury.Mogłabym tak całyyyy dzień:)zresztą Miniek chyba też bo zawsze mam z nim problem jak mamy wracać do domku.Chłopak mi się po prostu zapiera jakby mówił "jeszcze ,jeszcze chcę " ;p Mój małż......cóż takie spacerki to nie jego bajka.Nie ważne...ważne że dotarliśmy do miejsca i mogliśmy się trochę poruszać.Bałam się że mimo iż każdy mówił o tym lasku że jeździ tam z pieskiem to że jest zakaz z nimi wchodzenia.I faktycznie był zakaz ale pisało"Zakaz wchodzenia z psem bez smyczy". Bez smyczy to bez smyczy,nie spuszczałam więc Minia z niej.Jednak każda napotkana osoba z psem tej smyczy nie miała,pies biegał luzem a ludzie rozmawiali sobie bez żadnych obaw.Po jakimś czasie i ja spuściłam młodego z smyczy,niech psina zazna chwile wolności w ciekawym dla niego miejscu :)) Tak ,tak Miniek był bardzo zadowolony z miejsca w którym był.Cały czas praktycznie miał nos przy ziemi,niuchał,wąchał,węszył.Odrywał go tylko na czas by zerknąć czy idziemy albo gdy go zawołałam.Oddalał się od Nas nawet na 20 metrów co budziło mój niepokój bo ta parówka potrafi naprawdę szybko znikać.Na dodatek wszystko wokoło było w kolorach brązu i pies zlewał mi się z otoczeniem ;p Bardzo przydatna by była w tym lasku linka taka właśnie 20 metrowa abym miała nad młodym kontrolę.Tyle razy miałam się w nią zaopatrzyć ale jakoś nie wychodziło.Takie linki w sklepach są dość drogie więc wymyśliłam coś innego .Niektórzy zaopatrują się w takie linki w sklepach żeglarskich,po prostu kupują linkę o takiej długości jaką chcą i przywiązują ją do obroży i tyle.Ja też tak zrobię a co! Musze tylko znaleźć jakiś sklep żeglarski i się dowiedzieć ile to mnie będzie kosztować.Lepsza taka linka niż potem szukanie psa po całym lesie,chyba bym się zapłakała i szukałabym do upadłego.W lesie jeszcze nie było tak pięknie jak może być.Wiadomo wszystko musi dopiero rozkwitnąć,zazielenić się.Wtedy będzie tam cudnie i ciekawie.Na razie jest sucho i brązowo a drzewa bez liści.Nie przeszkadzało mi to jednak,jak na pierwszą wizytę w tym miejscu jest całkiem ok.Na pewno wrócę tam z Miniem jak już będzie  zielono :) Spróbuje namówić nawet Anię z Baronkiem na taki spacer.Spacerowaliśmy i spacerowaliśmy i dobrze że miałam swoją żywą nawigacje bo chyba bym z tego lasu sama nie wyszła.Od razu straciłam pewność że tędy jest droga powrotna.Miniowski  też pewnie nie doprowadziłby mnie do wyjścia z lasu bo ciągle chodził z nosem  przy ziemi.W lesie było tyle zapachów że od razu wyszedł z niego myśliwy.Pogoda była cudna,cieplutko,wiaterek lekki i rześki....żyć nie umierać :D oby było tak jak najdłużej.Po tylu dniach nieciekawej aury wszystkim należy się trochę dopieszczenia.Po prawie 4 godzinach poza domem czułam że już mam dość.Po Miniu też było widać zmęczenie,ledwo co doczłapał się do metra.No cóż mając takie małe łapeczki to nic dziwnego i tak był bardzo dzielny.W drodze powrotnej do domu zasypiał mi na kolanach.Jednak nie chciał zostać na rączkach gdy wracaliśmy do domu,musiał sam zakończyć swoja podróż :D W domku dostał amku(jedzonko) i poszedł od razu w kimono .Dzień mogę zaliczyć do udanych....

Przed wejściem do lasku Pańcio wszedł do sklepu po coś do picia a Minio grzecznie czekał opalając się na słoneczku :)
 Ten Lasek Kabacki to rezerwat przyrody....nie wiedziałam nawet.

 
" Zakaz wprowadzania psów bez smyczy"-zakaz sobie a ludzie sobie. :) Jakby tego było mało to cały pomalowany,nic nie można uszanować.
 Oooo rany ile mam dogi do przebycia fiuu-fiuuu :)
 
Najpierw posilę się z Pańciem przed drogą :D
             Pychotka.....i morda się cieszy!
 Teraz mogę ruszać ku przygodzie !Uwaga nadchodzę!!
         Uuuu ale tu pachnie.....mmm....
 
I tutaj też coś pachnie..mmm...

 Ta gałązka też łądnie pachnie :D ;p
 Coś się ram rusza???
 
Pójdę sprawdzić moće to klókik ; p
 Niuch-niuch-niuch ...ee to nie klólik ,szkoda
 Odpocznę sobie na ławeczce..........ale muszę być czujny :p
 

 Mam swoją zdobycz,huraaa!! Ale jestem z siebie dumny :D
-------------------------------------------------------------
Na tym zdjęciu Miniek wygląda jakby nie jadł tygodniami ;p już wiele ludzi mówi mi ,że jest chudy aż zaczynam czuć się głupio.Co mam im mówić ,przecież go nie głodzę.Sama chciałabym by trochę przybrał tu i ówdzie ale jakoś nie może.Chłopak ma po prostu szybką przemianę materii,poza tym ma dużą dawkę ruchu.Mam go tuczyć jak gęś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz