Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

sobota, 21 kwietnia 2012


 

Pola Mokotowskie witajcie!! Na wstępie muszę powiedzieć ,że nie mam zdjęć bo moja skleroza wzięła górę.Podłączyłam aparat na godzinę przed wyjściem do ładowania i o nim zapomniałam.Wiem ,wiem to niewybaczalne :) ale następnym razem postaram się nie nawalić.Też jestem zła na siebie za to zapomnienie bo czas spędzony na Polach był wspaniały i zdjęć pewnie było by mnóstwo ,no ale ktoś mi powiedział "Ciesz się chwilą" i niech tak zostanie.Pogoda była cudna,choć na horyzoncie widać było  zbliżające się powolutku chmury jakby na deszcz.Z początku myślałam ,że sama będę spacerować po Polach ale okazało się ,że Aneczka idzie z nami:) Jupiii!! Dzięki temu było rewelacyjnie :)Chłopaki szalały nam na maksa.Udało nam się nawet ich nakłonić na zamoczenie łapek w nie napełnionej jeszcze do końca wodą.Baronek był nieco odważniejszy od Minia w tej kwestii.Miniowski nie jest chętny do moczenia sobie jego  "boskich" łapek ,zachowywał się jak kot który omija kałużę.Z czasem jednak nabrał nieco odwagi i zaczął naśladować Baronka,a może  nie chciał mu pokazać że jest tchórzem .Psiaki więc trochę poczłapały sobie w wodzie,łapiąc patyczki.Ich stopień zanurzenia był jak na początek wystarczający bo do brzuszka.To w zupełności wystarczy,biorąc pod uwagę fakt ,że woda nie była jeszcze taka ciepła.Później trzeba było wyschnąć,więc ułożyliśmy się na trawniczku i wygrzewaliśmy nasze stare kości.Miniowski mógł tarzać się w trawie ile chciał,obgryzać patyczek,podjadać trawkę i niuchać do woli.Baronek też miał uśmiech na mordzi z tego wszystkiego.Było błogooo...mmm....mogłabym tak całe dnie :)Jak już zrobiło się nam za gorąco to znów odwiedziliśmy fontannę i znów było człapu-człapu do wody :)Wokoło było mnóstwo psów które nie tylko wchodziły do wody schłodzić sobie łapki ale i popływać.No ale to już wyższa szkoła jazdy bo nasze bąble muszą się dopiero nauczyć pływać.Parówka była zadowolona,można było to zauważyć z jego mordki.Mógł zapoznawać się z nowymi kolegami i koleżankami.Czasami dawał się we znaki jego upór i głuchota ale było lepiej niż poprzednio.Linka jednak jest na naszej liście rzeczy potrzebnych.Nie wiem co tu jeszcze pisać bo było tak super ,że tego nie da się w sumie opisać tam trzeba być ;p i niech żałują Ci co siedzieli w tym czasie w domu.Po trzech godzinach spacerowania nasze ogoniaste bestie były zmordowane,zresztą bądźmy szczerzy nie tylko One bo i ich Pańcie również.Nóg nie czułam ale nie żałowałam.Akurat tak się złożyło ,że gdy zakończyliśmy nasz spacer to się rozpadało.Przeczekaliśmy z Miniowskim ten deszcz u Ani.Mogliśmy odsapnąć i nabrać sił na powrót do domu :)Miniek zjadł jeszcze miskę karmy i położył się spać.Baronek też był ledwo ciepły ale próbował jeszcze Minia zachęcić do małych zapasów i nawet mu się udawało.Po jakimś czasie jednak oboje padli i był błogi spokój :D Tak minęła nam sobota na świeżym powietrzu w doborowym towarzystwie.Dziękujemy <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz