Brrrrr...ale zimny poranek aż Miniowi się nie chciało wychodzić spod kocyka :) Dziś sobota więc mamy czas na poranny spacer w parku,jednak aura była naprawdę niezachęcająca.Miniek się rozbudził i chciał brykać,wiedziałam że rano będzie tu Czesia i się nie myliłam :) Czesia pierwsza wyczaiła Minia i od razu do niego podbiegła z radością.Myślałam że Miniek będzie znów Ją molestował ale było bardzo fajnie.Bawił się z nią tak samo jak przed rozstaniem.Super było patrzeć na te ich radosne harce,razem wyglądają prze komicznie.Miniek w końcu mógł się wyszaleć z swoją miłością,nikt im nie przeszkadzał.Do harców dołączyła Emi i już było weselej.Psinki szaleli tak z godzinę,nic im nie przeszkadzało nawet zimno :)Pańcie jednak zmarzły i marzyły o kawie więc zakończyły zabawę łobuziaków :) Miniuś po spacerku zjadł śniadanko i położył się spać z zadowolona minką :)
Po południu się pogoda popsuła,zrobiło się wietrznie i zaczęło popadywać.Miniek musiał więc wyjść na siusiu w swoim kubraczku.Jak zwykle marudził jak tylko zobaczył że pada.Nie chciał chodzić po trawce a jak już się ruszył to szedł jak paralityk.Masakra co za złośliwiec mały,musiałam go setki razy wołać i namawiać do robienia siu-siu ;p Był okropnie niezadowolony że musi chodzić w tym kubraku,choć dzięki niemu mniej się trzęsie :))
Miniek stawił się na umówione spotkanie z Czesią po 16-ej.Po drodze znów spotkaliśmy Emi która miała iść już do domu bo nie było nikogo do zabawy.Razem więc szli spotkać się z Czesią.Czesia się zjawiła i od razu była niezła zabawa :)Te łobuzy miały tyle energii że cały czas coś się działo.Miniowski czasami był "atakowany " przez swoje koleżanki.Czesia łapała go za ogonek a Emi męczyła go za uszki bądź karczek.Oczywiście nic mu nie robiły,żadna krzywda się nie działa ,nawet wyglądał na zadowolonego że aż dwie kobiety się nim tak interesują ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz