Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

niedziela, 23 września 2012


Dziś słonecznie ale strasznie wietrznie,co powoduje że człowiekowi robi się jeszcze zimniej.Miniek budził mnie o 6 rano,nie dałam jednak tak szybko zwlec się z łóżka bo i tak by psina o tej porze nikogo nie zastała na podwórku.Miniek już taki jest że gdy zobaczy wschód słońca to buzi wszystkich jak kogut ;p Widząc moją niechęć do wstania położył się jeszcze i zasnął.O 7-ej to już sama wstałam bo umówiłam się z Elą że rano się psy pobawią.Wstaliśmy i poszliśmy na to zimno.Czesia się zjawiła i była zabawa.Później pojawiła się Emi i było jeszcze lepiej.Była też Pani z Deisy ale sunia dostała cieczki wczoraj cieczkę więc nie mogła dołączyć do towarzystwa.Psiuńki mimo wczesnej pory bawiły się jak dzieciaki.Czesia dziś okropnie dokuczała Miniowi podgryzając go za ogon aby biegał.Czasami boję się aby nie złapała go tymi zębami za jego klejnoty bo wtedy nie będzie tak wesoło.Czesia jak się rozszaleje to jest nie do poznania,wychodzi z niej diablica.Jamniki jednak potrafią  miarkować swoje podgryzania ,ich zabawa nie jest agresywna.Szukałyśmy jak najlepszego miejsca aby psy nie bawiły się w cieniu bo tam zimno i wietrznie.Najlepszy więc był Plac Piłsudskiego  gdzie jest otwarta przestrzeń.Po  półtorej godzinnej zabawie psy już miały dość,widać było po nich zmęczenie więc udaliśmy się do domków.








A w domu zamiast odpoczywać ......łobuzowałem ;p



Po południu znów wyszliśmy do parku aby skorzystać z słonka.Zimno było ale na razie nie ma co marudzić.Miniek bardzo chętnie biegał za kasztanami które razem zbieraliśmy na tym terenie zamkniętym.Pełno tam kasztanów,aż żal patrzeć jak się tam marnują,dzieci ich wyzbierać nie mogą bo wszystko zagrodzone,choć jak się to mówi"Dla chcącego nic trudnego".Miniek był  zachwycony taką ilością kasztanów i nie mógł się zdecydować którego ma zamęczyć pierwszego :)) Co rusz domagał się abym mu rzucała nowego,biedak biegał więc w tę i we w tę ze sto razy aż do znudzenia ;p Pies miał ubaw na maksa i Ja również ale z niego :D wyglądał tak słodko :))
Oooo rany ile kasztanów :)
 Którego tu pierwszego pomęczyć?
 Musze pilnowac by nikt mi ich nie zabrał...

 Lubię biegać z kasztanami :D
                Fajne no nie?
                          Teraz wezmę tego....







Jak się  stąd wydostać?

                 Ja chcę do mamy...
                   Może tędy się da?
                         Oooo już prawie...
 Jeszcze trochę potrenuję te czołganie.......będę jak Szarik:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz