Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

piątek, 23 marca 2012


Ooooo rany jaka Ja jestem wymęczonaaaa!Prawie pół dnia spędziłam z młodym na podwórku i ledwo co czuję nogi:) Jednak jak tu nie wyjść ,gdy pogoda taka cudna.Od samego rana słoneczko uśmiechało się do Nas wesoło i zapraszało do spacerów.W pracy myślałam ,że zgłupieję,nie mogłam doczekać się końca...No i wreszcie nastał koniec mojej męki i mogłam zmykać do domku.Wzięłam młodego i wio do parczku.Miniowski był prze szczęśliwy,wreszcie mógł brykać do woli.Od razu zaciągnął mnie na polankę by mu porzucać piłeczkę....taaa jego piłeczka mnie kiedyś wykończy.Nie żebym miała coś przeciwko ,ale aportować to ma On nie Ja ;p Cwaniak mały,biegać za piłeczka to chce ale żeby przynieść to już inna bajka.Czasami jest genialnie,przyniesie ją za każdym razem a czasami....wtedy gdy mu się chce-tak było właśnie dziś :))Łobuziak mały,jedno muszę przyznać że był dziś bardzo grzeczny,słuchał się i pilnował.Piesków nie było do zabawy,czasami jakiś się tam przewinął ale tylko chwilowo.Fadka nie było,Pan chyba zmienił godziny wyjścia aby Minio go nie męczył :) Natknęliśmy się jednak na Stefkę.Siedziała biedna przy ławeczce.Niestety Pani nie chciała jej spuścić z smyczy bo bała się że znów doczepią się do niej strażnicy.Biedna sunia,aż mi jej było szkoda.Ja Minia nie przypięłam bo pełno ludzi chodziło z psem luzem .Poza tym Miniek jest niegroźny,bo co może zrobić taka mała "fretka" ??Popodgryzać kostki? p Czas mijał przyjemnie ale szybko.Czułam że  wyzionę ducha jak czegoś zaraz nie zjem ;p zresztą Miniek też jest jeszcze bez jedzenia.Wróciliśmy więc do domku zmęczeni.Ugotowałam Miniowi mięsko,pozmywałam gary i nagle domofon.To ciotka Ania z Baronkiem wołają Nas na spacer.......Oczywiście że wyszliśmy,jak byśmy mogli nie wyjść.Sam Miniek jak tylko usłyszał domofon wiedział że tam na dole czeka na niego jego kumpel:)Chłopaki radośnie się powitali jakby się nie widzieli sto lat.W parku było jeszcze pełno ludzi,jednak słoneczko już lekko osłabło.Baronek radośnie galopował,zachęcając Minia do zabawy.Miniek był już lekko zmęczony ale trzymał fason:) Miło było sobie tak spacerować i gawędzić,szkoda tylko że ten  park nie jest większy.No ale lepiej nie narzekamy bo zawsze mogło być gorzej.Po spacerku Minio wrócił padnięty na maksa,wyczerpała się chyba cała jego energia:) ufff..jak dobrze.No i Ja też jestem już ledwo ciepła :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz