Witam serdecznie

Jest to blog poświęcony mojemu psiakowi jamnikowi którego kocham ponad wszystko !Są tu zapiski z jego jamniczego życia i zdjęcia które udało mi się zrobić mimo niechęci fotografowanego obiektu :) Mam nadzieję ,że blog się spodoba i miło by było gdyby od czasu do czasu koś pozostawił tu po sobie swój komentarz a nie znikał jak kamfora ;p No ale nie będę marudzić,miłego zwiedzania po Miowym życiu .Pozdrawiam serdecznie

sobota, 17 marca 2012

Wiosna wiosna ,wiosna ahhh to Ty ! :)  Każdy już marzy o cieplutkiej wiośnie a dziś można było jej zasmakować.Temperatura była wspaniała,słońce cudownie rozgrzewało a w powietrzu unosił się świeży zapach ziemi:))No dobra ,dobra niebawem będziemy mieli to na co dzień....Minio obudził mnie z pierwszymi promieniami słońca,nie dał mi pospać choć widząc takie słońce za oknem nie miałam na to ochoty.Wstałam więc i poszłam na poranny spacer.W parku Saskim o tej porze nie było jeszcze wielu ludzi.Mogliśmy więc spokojnie spacerować bez smyczy.Na początku Naszej wyprawy Minio miał zaszczyt poznać(w końcu) jamniczkę Czesię.Już tyle razy każdy mi o niej mówił że chodząc po parku rozglądaliśmy się za nią ,ale niestety nie było jej nigdzie widać.Dziś nam się poszczęściło i Minio mógł poganiać z nową koleżanką.Te ganianie to było raczej takie bardziej adoracyjne.Minio od razu się w Czesi zakochał i nie odstępował jej na krok.Przez cały czas okazywał jej swoje za interesowanie i pilnował jej przed innymi psami :)) Biedna Czesia musiała odganiać się od mojego namolnego adoratora,ale jak dla mnie robiła to w sposób zbyt delikatny :p Czesia jest jamniczką szorstkowłosą miniaturową o jasnej sierści i bardzo mięciutkiej jak na szczotkę.Ma dopiero 10 miesięcy ,więc nic dziwnego ,że jeszcze nie potrafi odpędzić od siebie upartych facetów.Może nie pozwala na to jej łagodny charakter.Psiaki pobiegały sobie,po przepychały się,posłowały i trzeba było się rozstać.Minio oczywiście gdyby mógł ślęczał by przy niej dalej.Mój gówniarz mimo swojego młodego wieku wykazuje już popęd do suń i często potrafi wyniuchać ich zapach  na trawnikach.Patrząc na jego zachowanie przy Czesi,które jest jak najbardziej przecież normalne.Zaczęłam się znów zastanawiać nad tą kastracją.Nie wiem czy się na nią zdecyduję bo trochę mi żal ingerować w prawa natury,ale może by tak było lepiej dla niego.Mój poprzedni jamnik nie był kastrowany i jakoś te cieczki musieliśmy przeżyć.Pamiętam jednak jak oszalały latał po trawnikach za zapachem cieczki.Nic wtedy do niego nie docierało i ciągał się straszliwie.Boje się też że Minio straci swoją werwę do zabaw i stanie się leniwym kanapowcem ,choć ponoć to są tylko takie głupie plotki na temat kastracji.Zobaczymy co zrobię,na razie jestem na fazie zastanawiania się.Darek nie  chce go poddać temu zabiegowi,wiadomo męska solidarność ;p Dość jednak o tym.....Po rozstaniu z Czesią by Minio zapomniał o nie spełnionej miłości,przenieśliśmy się na polankę by porzucać patyczek.Parę razy był nawet aport,ale głównie patyk służył jako gryzak :)) Oczywiście Pańcia musiała podręczyć parówkę aparatem,przecież trzeba było uwiecznić te miłe chwile  :D Do domu wróciliśmy przed 10 -tą a wyszliśmy przecież przed 8-mą.Minio wrócił zmęczony ,ale jeszcze by pohasał.

           No i co ? Znowu te zdjęcia??
 
Mówiłem że nie lubię...
 
A maszzz....
 
Oooo a co to za laseczka?
 
Skaczmy do góry,jak dwa kangury...
 
Miniek nie zawracaj mi ogona...
 
Uważaj sobie!
 
Hopsaaa hopsaaa
 Po śniadanku Pańcia pomyślała że  trzeba wyjść po jakieś gryzaki dla swojego pieszczocha ,więc znów paróweczka była na dworze.Najpierw zaszliśmy na Halę Mirowską aby  załapać się jeszcze na surowego gnata.No i załapaliśmy się,Minio będzie mógł pomęczyć surowczaka w domku.Odwiedziliśmy też Nasz stały sklep zoologiczny.Pani długo nie mogła się zdecydować co tu kupić aby Miniek od razu tego nie rozbroił i nie zjadł.Muszę przyznać że podwyżki  cen dosięgły i nasz sklepik.Najbardziej podrożał ogon suszony wieprzowy bo niedawno był za prawie 4 złote a teraz już jest za 6 zł.Szkoda bo to fajny gryzak.Coś tam jednak wybrałam i pomalutku kierowaliśmy się w stronę parku Saskiego(znowuuuu tak tak znowuuu...) Napotkaliśmy pewną śliczną damę o imieniu Maja.Miniowi się spodobała ale Ona nie bardzo byłą zainteresowana nawiązywaniem nowych znajomości.Cóż miała 5 lat więc co tam będzie gadać z smarkaczem jednorocznym.Było jednak powitanie,wąchanko i nawet buziaczek,to musiało wystarczyć.Odciągnełam więc Minia i poczłapaliśmy dalej..Poszliśmy na polankę by poganiać za piłeczką i patyczkiem (tak tak znowuuu :)) ) Ludzi już było o wiele więcej,szkoda bo rano było tak spokojnie.Gdy Miniosław się zmęczył a było widać że się zmęczył  ,usiadłam na ławeczkę i zażywałam kąpieli słonecznej.Minio krzątał się za ławką na trawce i męczył dalej swój patyczek.Później jednak przyłączył się do opalania,czasami zerkał tylko czy nie zbliża się jakiś piesek by mógł go powitać.I znów na dworze zleciał nam miło czas,prawie kolejne dwie godziny.Miniek więc miał udany dzień bo połowę dnia spędził na świeżym powietrzu.Do domu ledwo się doczłapał.Nawet na przejściu dla pieszych musiał się położyć czekając na zielone światło.Myślałam że dorwie się po spacerze do michy i ją ogołoci z serduszek ale położył się od razu i miał wszystko w.......wiadomo :))

To są mewy które podkradają wronom jedzenie.Czasami jak Miniowi zostanie coś w misce albo gdy Minio tego nie chce ,wystawiam to na parapet dla wron.Niestety te złodziejki są bardziej natarczywe i wyjadają wszystko.
 No dobra a teraz mi daj coś do zjedzenia:)
 No daj ,daj mi coś jestem głodny już...
Ileż się można prosić :)
Śliczna Maja
Obwąchajmy się...
 Masz buziaczka przystojniaku i daj mi spokój...
 
Trochę odpoczynku
 
Trzeba wygrzać dobrze kości po zimie:)
 
Hmm...coś się dzieje?? Nic? To dobrze...
 
Mmmmmm...jak mi dobrze :D
 
Jestem już w domku, ufff...ta Pańcia mnie wymęczyła...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz