Miniek dziś zupełnie nie w sosie,nie wiem z jakiej to przyczyny.Od samego rana chodził smutny jakby nie chciał nas wypuścić do pracy.Pewnie ta pogoda go dobija,nie można pobiegać bo wszędzie mokro i zimno.Apetyt też nie dopisuje,nawet chrupeczek nie podjada a mięsko leży czekając na zlitowanie.Oby tylko psina mi się nie rozchorowała...Na pocieszenie wzięłam go pod wieczór do parku na taki dłuższy spacerek by sobie pobiegał.Nie jest dziś zbyt zimno,najgorsza ta plucha ale w parku były też miejsca gdzie śnieg jeszcze się utrzymał.Znalazłam mu patyk i do dzieła.Pora trochę pobiegać,Ja oczywiście też musiałam.Zabawa była przednia,najlepiej było gdy Miniek biegał w jedną stronę a ja biegłam na przeciw niego w drugą i się mijaliśmy .Tak mu się to spodobało że hasaliśmy tak z 5 minut.Widać że w parku mu się humorek poprawił,pewnie biedulek się nudził w domu.Sama przez tę pogodę mam deprechę więc czemu pies miałby nie mieć :D
Wieczorna zabawa na śnieżku,mimo zimna moja parówka jest dzielna aż ją podziwiam bo Ja trzęsę się jak osika :D
Miniek z chęcią szuka patyczków które można mu porzucać.
Psiaków w parku prawie nie widać,pewnie chodzą w innych porach niż my.Szkoda bo Miniowski jest zawsze pełen ochoty na harce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz