Zmarzłam dziś że hoo-hoo jednak z Miniem wyjść i tak trzeba było.Nasz Ogród nadal leżał cały zasypany i pusty.Znów nikogo nie spotkaliśmy do towarzystwa:( Udało nam się przynajmniej zdobyć patyk do zabawy,tyle wystarczało parówce do radości.
Często go gubiliśmy bo gdy go rzuciłam to patyk przepadał w śniegu,trudno go było dostrzec.
Miniowski spotkał też mopsa,bacznie się mu przyglądał i dokładnie go obwąchiwał.Na początku był do niego przyjaźnie nastawiony jednak bo dłuższej analizie zapachu stwierdził że to nie jest jego kumpel Baron.Napiął się więc jak struna,miałam tylko nadzieję że nie rzuci się na tego biednego mopsika bo Miniek wydawał dziwne odgłosy.Jakby popiskiwanie z warczeniem :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz