Zimnooooooo,zimnooooo od samego rana zimnooooy !!!Miniek na poranny spacer nie poszedł do parku bo wyszedł z Panem .Pani mogla w ekspresowym tempie ogarnąć dom i poczekać aż jej łobuz wróci.Długo nie byli bo temperatura na to nie pozwalała,Miniek wrócił z zimniutkimi ucholami ale wesoły jak zawsze.Pan powiedział że nie było żadnych piesków do zabawy.
Na po południowy spacer już wyszłam z nim do parku aby odrobinę się rozruszał.Wzięłam jego sklapciałą piłeczkę jeżyka by móc czymś porzucać(wszystkie piłki tenisowe są brudne).W paku spotkała nas miła niespodzianka,natknęliśmy się na dwa małe rozrabiaki.Te małe rozrabiaki to jamniki szorstkowłose które zwiedzały okolicę.Miniek od razu się nimi zainteresował one nim również.Bałam się że Miniuś może je obszczekać albo od siebie odgonić ale On jakby zmienił się w małego serdelka i zaczął z nimi szaleć.Nie mogłam go od nich odciągnąć więc trochę z nimi się przeszliśmy.Te śliczne glizdeczki były wtedy atrakcją całego parku,każdy nie mógł przejść obok nich bez uśmiechu na twarzy i rozczulenia.One były przecudneee!Ja też chcę takiego!!Ehhh...śliczności.Od razu stanął mi przed oczami obraz małego Minia,muszę jednak stwierdzić że w tym wieku co one był o wiele mniejszy.Nie pytałam czy to miniatura czy standardy bo wtedy nie miałam do tego głowy.Cały czas powtarzałam słowa"Jakie one słodziaśneeee,jesuuuu,jakie słodziaśneee!!" z bananem na twarzy.Aż miałam je ochotę porwać do domu :) Miniek miałby niezłe towarzystwo.W szczególności przypadł mu do gustu ciemny jamniczek który jest z charakteru od ważniejszy od czekoladki i jakby odrobinę większy-dłuższy.....?Rozczuliłam się na ich widok,ale dobrze wiedzieć że Miniek nie ma do szczeniaków złego nastawienia.
Ten ciemny to Bono
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz